poniedziałek, 13 grudnia 2021

Lądek-Zdrój. Kurort czy uzdrowisko?

 Pomnik na wieczną część św. Jana Nepomucena sumptem mieszkańców miasta wzniesiony, 1709” Tak brzmi inskrypcja na pomniku świętego, który strzeże miasto przed wzburzoną wodą i powodziami.

 

 

We wrześniu roku bieżącego (2021) trafiłem świadomie na Ziemię Kłodzką. Byłem tam NIE po raz pierwszy w swym życiu i łudzę się, że nie po raz ostatni. Odwiedziłem też Lądek-Zdrój, gdyż być na Ziemi Kłodzkiej i nie trafić do Łądka-Zdroju, to tak jak być w Rzymie i nie widzieć papieża. Pojechałem w tę część Sudetów głównie po to, by DOŚWIADCZAĆ TOPOGRAFII – poznawać, odnajdować, utrwalać w siebie odkrytą wcześniej tożsamość przestrzeni Ziemi Kłodzkiej. A mówiąc inaczej pojechałem przekonać się jak obecnie - z perspektywy upływającego czasu i nabywanych doświadczeń, korygujących optykę mego postrzegania zmieniającej się rzeczywistości odbieram przestrzeń tej ziemi i czym - znaczeniowo  - jest dla mnie dzisiaj ten, leżący na rubieżach Polski fragment jej terytorium. A Ziemia Kłodzka zadziwia swą złożonością i zróżnicowaniem. To raj poznawczy dla każdego pasjonata nauk o Ziemi – geologów, geomorfologów, hydrologów…  - raj dla biologa, dla socjologa, kulturoznawcy, historyka sztuki, historyka militariów, konserwatora zabytków i każdego, kto lubi dostrzec nieoczywistość w krajobrazie kulturowym tej ziemi. Tu powinien trafić każdy, kto potrafi odbierać świat wielowymiarowo(!), a wymiarem jest przestrzeń fizyczna i kulturowa oraz czas historyczny. Tak więc pojechałem do Kotliny Kłodzkiej i w otaczające ją z każdej strony świata góry stare, które to pasma noszą piękne nazwy: Góry Sowie, Góry Złote, Góry Stołowe…, by zanurzyć się w krajobrazy ukształtowane przez siły Natury i, co jest dla mnie frapujące, w bogaty – treścią  i przesłaniem stąd płynącym -  krajobraz kulturowy miast, majątków ziemskich i wsi uformowany przez wielowiekową obecność tu – na Ziemi Kłodzkiej - ludzi różnych narodowości i kultur. Konfrontacja przeszłości - obrazów i ich znaczeń – z teraźniejszością wypadła zaciekawiająco. Nie będę tego wartościował, bo tu nie miejsce na wystawianie laurki, bądź ganienie tego co zobaczyłem.

 

 

 
 

 

Lądek-Zdrój jest miastem małym, trochę więcej niż 5-tysięcznym do Polski należącym. Należącym do Polski nieprzerwanie - ale po raz pierwszy w liczącej przeszło siedemset lat historii - od wiosny roku 1945, czyli od lat 76. i jest przez ludność polską zamieszkałym też od lat 76. Jest też uzdrowiskiem słynącym z wód uzdrawiających. W Lądku-Zdroju po raz pierwszy byłem w roku 1963, a później zaglądałem tu wielokrotnie, zarówno w czasach sowieckiej komuny zwanej PRL-em, jak i po roku 1989, próbując zawsze wzbudzić w sobie radość z pobytu w tym miejscu. Pominąwszy ostatnią wizytę we wrześniu 2021 roku kiedy odnalazłem w przestrzeni miasta korzystne dla niego zmiany, wcześniej widziałem tu miasto szare, wycofane, tragicznie smutne i coraz bardziej chylące się ku upadkowi. Przyjeżdżałem do Lądka-Zdroju nie jako pacjent potrzebujący leczenia, ale jako człowiek ciekawy świata; bywałem tu także z racji zawodowych jako czynny geograf parający się nauką. 

 

 
 
 

 

Lądek-Zdrój miasto dawniej czeskie (przez 453 lata) zamieszkałe przez Czechów i niemieckojęzyczną ludność Śląska, później niemieckie (przez 203 lata) zamieszkałe przez Niemców i zgermanizowanych Czechów, a od niedawna miasto polskie - leży w sudeckich Górach Złotych, na Ziemi Kłodzkiej, w dawnym hrabstwie kłodzkim – krainie historycznej zwanej przez Czechów: Kladsko lub Hrabství kladské, a przez Niemców: Glatzer Ländchen lub Grafschaft Glatz. Ziemia Kłodzka już w roku 1137 przeszła, po przegranych przez księcia Polski Bolesława Krzywoustego wojnach z księstwem Czech, pod panowanie książąt, a później królów czeskich i należała do ziem Korony Czeskiej aż do roku 1742. Wtedy to, po wojnie śląskiej przegranej przez Austrię Habsburgów (w skład której wchodziło Królestwo Czech) przeszła pod panowanie Prus. Od tego momentu aż do roku 1945 Ziemia Kłodzka, w tym założone w średniowieczu, a lokowane w roku 1289, miasto Landek (przemianowane w czasach pruskich na Landeck), należały do kolejno po sobie istniejących państw niemieckich.

 

 

 

 

Jest też Lądek-Zdrój, jak wspomniałem wyżej, uzdrowiskiem. Jest najstarszym uzdrowiskiem na ziemiach do Polski należących, jest miejscem gdzie już w średniowieczu „źródlaną wodą choroby wypędzano”, a pierwszy basen w taką wodą stanął na źródle termalnym, samoistnie bijącym, w roku – uwaga! - 1498. Tu, w Lądku-Zdroju (tak było w wieku XIX, XX, tak jest w wieku XXI) chorych i poszkodowanych leczy się i rehabilituje wodami mineralnymi – termalnymi (cieplicami) wodami siarczkowo-fluorkowymi i wodami radonowymi pochodzącymi z wydajnych źródeł i odwiertów w Górach Złotych. Lądeckie wody termalne mają właściwości lecznicze. Kąpiele w tych wodach odprężają i relaksują, poprawiają kondycję skóry, łagodzą przewlekłe dolegliwości bólowe stawów i kręgosłupa. Leczą osteoporozę, reumatyzm, choroby kobiece, schorzenia układu krążenia, oddechowego i narządów ruchu. Uzdrowisko Lądek-Zdrój wypełnione jest szpitalami, sanatoriami, zakładami przyrodoleczniczymi; leczy i rehabilituje (rocznie kilkadziesiąt tysięcy pacjentów) zarówno osoby cywilne jak i żołnierzy, gdyż znajdują się tu także szpitale wojskowe (do roku 1991 były tu też sanatoria Armii Radzieckiej stacjonującej w Polsce, albo, mówiąc poprawnie - okupującej Polskę).

 

 
 
 

 

Przy wejściu do lądeckiego ratusza wisi kartusz z herbem miasta i zabawnym napisem: „Kurort Lądek-Zdrój”. Przy całej mojej sympatii do Lądka-Zdroju nazywanie tej miejscowości uzdrowiskowej, albo jak kto woli miejscowości leczniczej „kurortem” jest odważną, choć pozbawioną osadzenia w realiach szarżą mającą (tak mniemam) dodać splendoru lądeckim zdrojom i miastu. Spróbuję wytłumaczyć dlaczego sądzę, że Lądek-Zdrój kurortem nie jest.

 



 

Lądek-Zdrój ma prawny status miejscowości uzdrowiskowej więc ma glejt na leczenie i rehabilitację. Czy ma też „papiery” na bycie kurortem? Kurortem nie staje się z mocy prawa. Aby stać się kurortem, kurortem w znaczeniu kulturowym (bo idea kurortu jest rezultatem myśli oświeceniowej i romantycznej), a nie tylko hasłem na plakacie, nie wystarczy (przyjeżdżającym tu chorym czy osobom wymagającym leczniczej rehabilitacji) oferować wygodny nocleg, zabiegi lecznicze i spacer po - przywróconym do życia - parku zdrojowym czy przechadzkę po pustym rynku małego miasta. To jest zdecydowanie za mało. Kurort jest miejscem stworzonym by zarówno leczyć jak i by bawić tych, którzy do kurortu przyjeżdżają. Kurort to jest uzdrowisko i jednocześnie miasto otwarte, zapraszające „obcych” pod swój dach hasłem: zdrowie, wypoczynek, rozrywka. Kurort to miejsce „gdzie się bywa, bo bywać wypada” w przestrzeni wysyconej tym, z czym kurort się kojarzy: z mnogością hoteli, pensjonatów, willi, restauracji, kawiarni, teatrów…, z elegancją, komfortem, blichtrem, ostentacyjnie demonstrowanym bogactwem, wystawnością często na pokaz, z towarzystwem tu rezydującym długie miesiące, z potrzebą zaistnienia gdy się do kurortu trafi… Kurort jest miejscem wielowątkowym! Przywołuje wspomnienia przeszłości i znaczenia teraźniejsze. Kurort zarówno ten najbogatszy, jak i podupadły, odzwierciedla przebieg socjalnych, ekonomicznych i technologicznych przemian, ukazuje zmiany mody, smaku oraz ewolucję relacji międzyludzkich. Pokazuje kondycję społeczną, która ma zawsze odzwierciedlenie w porządku przestrzennym.

 

 

 

 

Czy te, wymienione wyżej cechy miejsca, które są konieczne, by miejscowość była kurortem, można znaleźć w przestrzeni materialnej i społecznej Lądka-Zdroju? Nie, nie można. Z przyczyn wielu. Przyczyną podstawową jest PRZERWANIE tu CIĄGŁOŚCI historycznego i cywilizacyjnego rozwoju miasta i uzdrowiska w roku 1945. Trzeba pamiętać, że w czasach przynależności miasta do kolejnych państw niemieckich było ono konsekwentnie (już od połowy wieku XIX) - tak materialnie jak i towarzysko - kreowane, urządzane i skutecznie reklamowane jako kurort zwany wówczas Landeck, a później, gdy kurort „okrzepł” i stał się miejscem modnym w Niemczech: Bad Landeck. Kluczowe dla zmiany tego miejsca z Bad Landeck na Lądek-Zdrój, tj. upadku niemieckiego kurortu i cywilizacyjnej degradacji miasta w czasach PRL-u, stało się całkowite odrzucenie po II wojnie światowej panującej przez wieki na Ziemi Kłodzkiej kultury czeskiej, śląskiej i niemieckiej. Tego odrzucenia wymagała marksistowsko-leninowsko-stalinowska doktryna społeczna obowiązująca w tzw. Ludowej Polsce, tego żądali władcy PRL-u, którzy politycznie byli zależni od sowieckich komunistów, a mentalnie się z nimi uosabiali. Temu służyła całkowita wymiana ludności na Ziemiach Zachodnich i Odzyskanych, także na Ziemi Kłodzkiej. W powojennym Bad Landeck na miejsce wysiedlonych z miasta Niemców, wysiedlonych także zgermanizowanych Czechów - a wysiedlenia trwały do końca roku 1946 - osadzono ludność polską. Do miasta tuż po zakończeniu wojny, także później, napłynęli transportami kolejowymi zarówno Polacy jak i przedstawiciele różnych grup etnicznych z Polski i jej byłych kresów – przymusowi migranci – ludzie pochodzący z wielu środowisk społecznych, z wielu kulturowo i cywilizacyjnie odmiennych regionów Polski przedwojennej. Ludzie ci – by móc żyć i mieć gdzie mieszkać po wojnie - godzili się na przyjazd i osiedlenie na ziemiach im obcych i nieznanych. Ten nowy Lądek-Zdrój szybko wypełnił się mieszkańcami, wróciło życie, ale w całkowicie innej postaci niż w czasach niemieckich.

 


 


 

Przez powojenne lata zarówno pierwsze, ani drugie pokolenie ludzi tu żyjących nie potrafiło stworzyć społeczności miejskiej o tożsamości odzwierciedlającej bogactwo miejsca, w którym przyszło im żyć. Społeczność miasta przez lata Polski Ludowej żyła ZDEZINTEGROWANA SPOŁECZNIE I KULTUROWO. Ludzie zamieszkujący Lądek-Zdrój byli co prawda mieszkańcami miasta, pracowali w mieście czy jego okolicach - także w szpitalach i sanatoriach uzdrowiska - ale pozbawieni byli praw, które przysługują obywatelom – byli pozbawieni prawa decydowania o mieście i prawa własności mieszkań, domów innych nieruchomości.

 

 
 


 

Niech nie będzie dla nas pocieszeniem, że taki sam los spotkał wszystkie miasta i miasteczka w PRL-u, a różnica w zasobności tych miejscowości wynikała z zapotrzebowania na ich gospodarczy potencjał przez władze centralne. Pieniądze (a zawsze ich było za mało) płynęły do „swoich”, w te miejsca, gdzie budowano huty, fabryki, kopalne i wszystko to co Związkowi Radzieckiemu przydać się mogło. Więc marzenie o tym, by małe, poniemieckie i niewiele znaczące gospodarczo miasto – Lądek-Zdrój – leżące gdzieś na rubieżach, wśród gór, mogło liczyć na coś więcej niż tylko na wegetację, było marzeniem ściętej głowy. A za to, że przedwojenne czy jeszcze starsze domy i kamienice stojące w Lądku-Zdroju nie rozpadły się całkowicie, choć nie znały remontów (a tak się działo przez czterdzieści pięć lat PRL-u i kilkanaście pierwszych lat III RP), można winić jedynie Niemców, którzy budowali w miarę solidnie. 

 

 
    

 


 

ZAWŁASZCZENIE WYŁĄCZAJĄCE. Tym było kulturowe oswajanie przestrzeni miejskiej Lądka-Zdroju i całego obszaru Ziem Zachodnich i Północnych po roku 1945, gdy ziemie te stały się terytorium Polski. Tu - w Lądku-Zdroju - zajęcie przestrzeni zostało powiązane z wywłaszczeniem realnym. To co inne (nieznane przybyszom) i to co obce – bo tak to zakwalifikowały władze partyjne - było faktycznie i symbolicznie usuwane z przestrzeni miasta. Wraz z upływem czasu przeszłość tej ziemi, przeszłość sprzed roku 1945, stawała się dla jej polskich mieszkańców ciężarem trudnym do udźwignięcia gdyż nie było możliwości jej wchłonięcia czy choćby modyfikacji na potrzeby budowania poczucia przynależności do miejsca w którym się żyło. Tak więc wpływ tego co obce - co czeskie, niemieckie - na kształtowanie charakteru miejsca został wyparty ze świadomości mieszkańców miasta już w pierwszym pokoleniu migrantów. Obca przeszłość i jej ślady materialne w przestrzeni miasta, obca także przeszłość narodowa były w czasach powojennych i przez cały okres realnego socjalizmu w Polsce zacierane i ponownie opisywane znaczeniami wygodnymi politycznie, kłamliwymi lub z pogranicza mitologii, chciejstwa, znaczeniami często przeobrażającymi się w karykaturę bądź farsę jak choćby napis na tablicy pamiątkowej przytwierdzonej do kłodzkiego rausza: „Sprawiedliwością dziejową Polska odzyskała Kłodzko. Maj 1945 rok”. Przekaz partyjnej, sowieckiej propagandy wtłaczany codziennie, przez lata do głów ludzi tu żyjących, został uznany za prawdę, z którą się żyło, którą się oddychało bez refleksji, bez roztrząsania czy to ma sens, czy jest to słuszne, czy to co „władza mówi” choć ziarno prawdy zawiera ... To był celowy i choć prymitywny, to skuteczny gwałt na rozumie w imię „utrwalania socjalizmu”, w imię budowania „nowego, socjalistycznego człowieka” tożsamego z linią programową komunistycznej partii. Skutki tej społecznej dezintegracji, skutki zaniechania budowania poczucia przynależności do miejsca gdzie się żyło, skutki zaniechania odtwarzania tej materii, która się zużyła – są odczuwalne po dzień dzisiejszy.

 


 
 

Zmiana ustroju po roku 1989 przyniosła w Polsce przewartościowanie w sposobie postrzegania dobra odziedziczonego po innych narodach i kulturach na terenach, które stały się Polską po roku 1945. W oczach mieszkańców miast i miasteczek staje się to dziedzictwo - tak materialne jak i to pozamaterialne – wartością dodaną do obrazu miejscowości, w której żyją, dziedzictwo to jest eksponowane, jest powodem do dumy: „a u nas to w dawnych wiekach ludzie żyli tak, a tak i ubierali się tak, a tak i domy budowali tak jak pan widzisz - solidnie…” bez mówienia o tym, jakim to językiem i czyimi poddanymi byli ludzie w „dawnych czasach”. Jaki natomiast stosunek do przeszłości – tej czeskiej i niemieckiej - ma obecne pokolenie Polaków żyjących w Lądku-Zdroju – tego nie wiem. Widzę natomiast, chodząc po mieście, dbałość o przetrwałe (mimo zniszczeń planowych i tych wynikających z zaniedbania) relikty architektury powstałej w czasach gdy żyjący tu ludzie, którzy mówili i myśleli po niemiecku i czesku i byli poddanymi Habsburgów, a później władców Prus i niemieckich cesarzy. Choć w dalszym ciągu nie dba się o architekturę, która „źle” się kojarzy… Jak widać na wszystko (także na to, by dojrzeć do działań, które nie kłują złymi wspomnieniami) potrzeba czasu.

 



 

„Kurort Lądek-Zdrój”. Takie to hasło dumnie pręży się przed lądeckim ratuszem i gdyby fruwać umiało, bujałoby gdzieś w obłokach reklamując uzdrowisko jako kurort. Tak działa reklama. A o co się potykamy, co i kogo spotykamy, gdy schodzimy z obłoków na ziemię, gdy wkraczamy do miasta, które nazywa się Lądek-Zdrój? Cztery główne ulice miasta o przebiegu równoleżnikowym prowadzące do i z rynku historycznego miasta lokacyjnego noszą nazwy ze wszech miar uzasadnione. Ulica Kłodzka wiedzie do Kłodzka - do miasta stołecznego Ziemi Kłodzkiej będącego „od zawsze” pępkiem świata dla ludzi tu mieszkających. Ulica Kościelna prowadzi do katolickiego kościoła parafialnego od zarania miasta tu istniejącego, bo lud tu mieszkający był katolicki albo w całości albo w przeważającej większości. Ulica Słodowa wiedzie do nieistniejącego już browaru i nieistniejącego młyna na wyspie w korycie rzeki Białej Lądeckiej, do której „przytulone” jest miasto; wiedzie w kierunku wyspy o nazwie Wyspa Młyńska, a ulica Zdrojowa do położonego w odległości jednego kilometra od rynku centrum uzdrowiska – do zdrojów termalnych wód leczniczych - do XIX-wiecznego, reprezentacyjnego i - co ważne - odrestaurowanego neobarokowego gmachu zakładu przyrodoleczniczego „Wojciech”. Dzisiejsze miasto Lądek-Zdrój, czyli jego część położona poza zabudową i infrastrukturą uzdrowiska ma, patrząc na to ze społecznego punktu widzenia, wszystkie cechy małego miasteczka położonego „gdzieś tam na rubieżach, przy granicy, za którą tylko góry i lasy” i gdzie inny naród żyje, całkowicie niezainteresowany tym co i cóż też w tej Polsce się dzieje.

 

 

 

Każdy kto zna, miał szczęście poznawać, lub choćby bywał na Ziemi Kłodzkiej czyli polskiej - od roku 1945 - części dawnego hrabstwa kłodzkiego wie, że jest to region ze wszech miar godny polecenia wszystkim i każdemu z osobna! Zarówno tym, którzy kochają piękne, pełne dostojeństwa krajobrazy gór starych – a Sudety są górami starym, a nawet bardzo starymi - tym, którzy lubią po górach chodzić, z gór na nartach zjeżdżać, tym, którzy lubią „zmagać się” z poznawaniem geologii, geomorfologii, przyrody tych ziem, również tym, którzy wymagają leczenia i rehabilitacji w jednym z kilku tu funkcjonujących uzdrowisk, a także tym, którzy kochają odkrywać historię. Tym, którzy lubią poznawać dzieje czeskich i niemieckich ziem tej części Sudetów i "odkrywać" obecne w przestrzeni tych gór skarby kultury materialnej harmonijnie wtopione w krajobraz naturalny Sudetów. Ziem przez wieki niepolskich, ziem wypełnionych bogatym, choć po roku 1945 okrutnie przetrzebionym i zrujnowanym, dziedzictwem materialnej kultury czeskiej i śląskiej, habsburskiej, wreszcie wieloaspektowej kultury niemieckiej. Polska, która po wojnie otrzymała ten dar, zmarnowała go w stopniu zastraszającym. Zmarnowała, zdewastowała w ruinę zmieniła (także przez zaniechanie) gdyż dla Polski – tej zsowietyzowanej, pokracznej Polski Ludowej - obcość i odmienność owych kultur nastręczyła wiele kłopotów natury cywilizacyjnej. I nastręcza po dzień dzisiejszy. Ale to jest temat na inną okazję. 

 

 
 

 

Aha! Nie licz turysto ciekawy świata, że przyjeżdżając do Lądka-Zdroju trafisz do kurortu. Trafisz do miejscowości uzdrowiskowej, która - po latach zapaści – na „nogi staje”. Pozostańmy więc przy szacownym i zasłużonym określeniu tej miejscowości jako: „Lądek-Zdrój – miejscowość uzdrowiskowa”. Bo tu można się leczyć i rehabilitować. Tylko tyle i aż tyle! „Kurort Lądek-Zdrój” – napis spod lądeckiego ratusza - to jest tylko gra słów, których znaczenie należy wziąć w cudzysłów i „oczko” puścić do czytającego tę zbitkę słów. Miasto wysyła ci zaproszenie: „przyjeżdżaj do uzdrowiska, odwiedź Lądek Zdrój”.


 

 

 

Polska. Ziemia Kłodzka. Lądek-Zdrój (dolnośląskie)

fot. Marek Angiel;   09.2021 r.